Trafiła do mnie sprawa, w której pracodawca domaga się od pracownika odszkodowania w związku z rozwiązaniem przez tego ostatniego umowy o pracę bez wypowiedzenia z powołaniem się na naruszenie przez pracodawcę podstawowych obowiązków wobec pracownika.
Na blogu wspominałam już, że pracodawcy przysługuje takie roszczenie, ale tego typu sprawy zdarzają się dość rzadko.
Pracodawca domaga się niewielkiej kwoty, musi być więc dość rozżalony tym, co się stało.
Czy słusznie? Oceni to sąd, chyba że strony zawrą ugodę.
W tej sprawie rzuciły mi się w oczy dwie kwestie.
Po pierwsze, pracodawca przyjął na tyle zagmatwane oznaczenie swojej firmy, niezgodne ze stanem prawnym, że sądowi trudno było ustalić, kto dokładnie jest pracodawcą i powodem. Pozew złożono w maju 2012 r. i ponad pół roku trwało wyjaśnianie tej kwestii, nie licząc drobniejszych uchybień. Pozew został raz nawet zwrócony, na co pracodawca wniósł zażalenie, znowu obarczone brakami formalnymi. W końcu jednak proces ruszył.
Po drugie, sąd zobowiązał pracodawcę do uiszczenia opłaty sądowej od pozwu. Kwota nie jest wielka, ale moim zdaniem takie zobowiązanie jest sprzeczne z treścią ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych. Z art. 35 tej ustawy wynika, że w sprawach o wartości przedmiotu sporu do 50.000 zł strona powodowa – niezależnie od tego, czy jest pracodawcą, czy pracownikiem – nie uiszcza opłat od pism procesowych poza kwotą 30 zł od niektórych środków zaskarżenia. Dlaczego więc sąd zażyczył sobie opłaty? Tego nie wiem. Może inaczej interpretuje art. 35 🙂
Nauka płynie stąd taka, że czasami warto zwrócić o pomoc do prawnika 🙂