Ostatnio szerokim echem wśród pracowników odbił się wyrok Sądu Okręgowego w Olsztynie, który dotyczy zwolnienia dyscyplinarnego pracownika. Pracownik wbrew poleceniu pracodawcy wydanemu na początku epidemii koronawirusa nie poinformował o wyjeździe za granicę, a po powrocie do pracy twierdził, że nigdzie nie wyjeżdżał. Gdy skierowano go na kwarantannę, przekonywał pracodawcę, że to nieporozumienie.
O co chodziło?
Spis treści
Pracodawca wprowadził wymóg, aby pracownicy informowali o wyjeździe za granicę
Było to w marcu 2020 r., czyli na początku pandemii. Pracodawca chciał w ten sposób zapewnić ochronę zdrowia pracowników oraz bezpieczeństwo całej firmy, która jest producentem żywności w skali kraju. Pracownik wyjechał za granicę na weekend, by tam zrealizować zlecenie dla innej firmy jako kierowca. Po powrocie przyszedł do pracy i miał styczność z pracownikami. Kilka dni później poinformował pracodawcę, że przebywa na kwarantannie, ale twierdził, że jest to nieporozumienie, które wyjaśni. Pracodawca zapytał wtedy pracownika, czy był za granicą, ale ten zaprzeczył. Pracodawca pytał jeszcze kilka razy, ale pracownik za każdym razem twierdził, że nigdzie nie wyjeżdżał.
Przyczyny zwolnienia dyscyplinarnego
Pracodawca postanowił zwolnić pracownika dyscyplinarnie. Przyczyną zwolnienia było:
dopuszczenie się ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych polegających m.in. na obowiązku przestrzegania przez pracowników zasad współżycia społecznego i zawartej w nich zasady lojalności wobec pracodawcy oraz pozostałych pracowników.
Z Kodeksu pracy wynika, że pracownik ma obowiązek przestrzegać w zakładzie pracy zasad współżycia społecznego.
Pracownik musi również wykonywać polecenia i wskazówki pracodawcy dotyczące bezpieczeństwa i higieny pracy.
W normalnej sytuacji pracownik oczywiście nie musi informować pracodawcy, co robi i gdzie w czasie wolnym. Jednak akurat w tym konkretnym przypadku było inaczej. Pracodawca wprowadził wymóg informowania przez pracowników o wyjeździe do miejsca, w którym potwierdzono zakażenie koronawirusem, ponieważ w związku z rozprzestrzeniającą się pandemią chciał zapewnić bezpieczeństwo innym pracownikom oraz zachować ciągłość działania firmy. Oczekiwanie pracodawcy, że uzyska taką informację, nie wynikało z jego widzimisię, lecz z chęci ochrony załogi wraz z całym przedsiębiorstwem. Nie pomogło zwolnionemu to, że zaprzeczał, że był za granicą, zaś konieczność przebywania na kwarantannie bagatelizował jako zwykłe nieporozumienie.
Dlatego sądy pracy zgodziły się z pracodawcą, że pracownik ciężko naruszył podstawowe obowiązki pracownicze. Oznacza to, że zwolnienie dyscyplinarne było uzasadnione.
Pracodawca może wprowadzać antykoronawirusowe środki ostrożności i wymagać ich przestrzegania przez pracowników
Orzeczenia, które opisuję, są bardzo ważne dla codziennej współpracy pracodawców i pracowników. Na samym początku pandemii prawnicy zastanawiali się, czy na przykład pracodawca może pytać pracowników wracających z urlopu o to, gdzie byli. Albo czy może nie dopuścić ich do pracy, gdyby okazało się, że byli w rejonie objętym zakażeniem. Formalnie nie było do tego podstaw prawnych. Słusznie pracodawca mógł obawiać się, że tego rodzaju pytania pracownik odbierze jako naruszenie jego prywatności bądź pozbawienie możliwości pracy (co mogłoby, choć nie zawsze, wiązać się z mniejszymi zarobkami).
Teraz jednak można śmiało powiedzieć, że pracodawca może wprowadzać procedury związane z zachowaniem antykoronawirusowych środków ostrożności w miejscu pracy, włącznie z obowiązkiem informowania o tym, czy pracownik był w miejscu objętym zakażeniami. Jeżeli pracownik zlekceważy te procedury, musi liczyć się z odpowiedzialnością: karą porządkową, wypowiedzeniem, a nawet zwolnieniem dyscyplinarnym.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }