Często zdarza się tak, że informacje i dowody istotne dla Ciebie – niezależnie od tego, czy jesteś pracownikiem, czy pracodawcą – posiada inny podmiot, w tym ZUS, urząd skarbowy albo firma prywatna.
Co wtedy?
Na Twoją prośbę sąd może zobowiązać wskazaną instytucję lub firmę do okazania żądanych dokumentów. W praktyce instytucje publiczne nie robią z tym problemów, choć niekiedy trzeba trochę poczekać. Jeśli chodzi o firmy prywatne, no cóż – sąd może je dyscyplinować grzywną, która raz działa, raz nie, choć zazwyczaj raczej tak. Czasami zdarza się, że trzeba zapłacić za udzielenie informacji.
Podstawą takiego działania jest art. 248 k.p.c.
W procesach pracowników przeciwko pracodawcom ci pierwsi nierzadko chcą, aby pracodawcy przedstawili szereg dokumentów. Jest to zrozumiałe, bo to właśnie pracodawca ma kompletne dane o przebiegu zatrudnienia, począwszy od akt osobowych przez ewidencję czasu pracy po e-maile i bilingi rozmów telefonicznych.
Jednak każdy kij ma dwa końce i pracodawca może przedstawić tylko te informacje, które są dla niego wygodne. Sąd i często pracownik nie są w stanie zweryfikować, które dowody druga strona przedstawiła, a które nie. Z pewnością jednak w tej mierze sądy idą na rękę pracownikom, ponieważ zobowiązują pracodawców do przedstawienia praktycznego każdego dokumentu i informacji, których zażyczy sobie pracownik. Przynajmniej tak postępuje Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe, w którym jestem najczęstszym gościem 🙂
Ostatnio nawet sąd zobowiązał mojego klienta do przetłumaczenia angielskojęzycznego dokumentu, który miał pracownik, ale twierdził, że nie jest w stanie ponieść kosztów tłumaczenia (nie próbując zresztą nawet tego wykazać). Koszt tłumaczenia ostatecznie wyniósł 60 zł, a więc – żaden majątek.
Czyż nie jest to dowód na przychylność sądów względem pracowników?
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }