Dzisiaj w „Wysokich obcasach” przeczytałam wywiad z Joanną Krysińską, która odeszła z pracy w korporacji i napisała książkę „Homo corporaticus”. Joanna opowiada o mobbingu i presji, opisuje również niektóre zagrywki swojego przełożonego.
Wywiad można przeczytać tutaj: Zmory Joanny Krysińskiej: corpo, mobbing, openspejs.
Joanna opowiada:
[…] tuż przed Gwiazdką, wezwał nas do gabinetu. ”Jesteście tak beznadziejne, że nie wiem, co z wami zrobić”. I siedzi rozparty w fotelu. ”Nie wyjdziecie z tego pokoju, póki czegoś nie podpiszecie. Macie do wyboru: zwolnienie albo zgoda na obniżenie pensji o 30 proc.”. Bezprawne zachowanie. I myśmy oczywiście podpisały.
Dlatego sprawa jest nie o mobbing, tylko o bezprawne obniżenie pensji, a nękanie jest w tle. Tak mi prawnik doradził, powiedział, że mobbingu w życiu nie udowodnimy. Wszystko było w białych rękawiczkach, wyrafinowane poniżanie w ciszy gabinetu.
[…] chciałam przedłużyć zwolnienie, ale nie pozwolili mi na to i zwolnili dyscyplinarnie, wysyłając kurierem list. Wtedy jednak już na tyle dobrze się czułam, że gdy dostałam ten list, zaczęłam się śmiać.
Niestety mało tu szczegółów prawnych, ale zakładam, że Joanna pod presją podpisała porozumienie w sprawie obniżenia wynagrodzenia.
Jak może się teraz przed tym bronić?
Na pewno nie poprzez odwołanie do sądu pracy, ponieważ od porozumienia odwołać się nie można, a poza tym pewnie i tak byłoby już za późno. Raczej jest tak, że Joanna domaga się zapłaty wynagrodzenia w pełnej – poprzedniej – kwocie, wskazując, że porozumienie jest nieskuteczne, albowiem podpisała je pod wpływem błędu lub groźby. Innymi słowy, mamy tu do czynienia – tak przypuszczam – z powołaniem się na wadę oświadczenia woli, które prowadzić może do uchylenia skutków zawartego porozumienia.
Czy to chwyci – to inna sprawa i trudno to ocenić na podstawie informacji podanych wywiadzie. Ważne jest też, aby oświadczenie o uchyleniu się od skutków już zawartego porozumienia zostało złożone w ciągu roku.
Zgadzam się, że mobbing trudno jest udowodnić. Wymaga to zazwyczaj współpracy kolegów z pracy, którzy rzadko kiedy chcą się wychylać. Nie jest to jednak niemożliwe.
No i kwestia dyscyplinarki. Niestety w wywiadzie nie wspomina się, czy to było „rzeczywiste” zwolnienie dyscyplinarne, tzn. z art. 52 k.p., czy może rozwiązanie bez wypowiedzenia bez winy pracownika z uwagi na długą nieobecność z pracy (art. 53 k.p.). Jeżeli w grę wchodziło długotrwałe zwolnienie lekarskie, być może stosunek pracy rozwiązano właśnie na podstawie art. 53 k.p. Jeżeli jednak pracodawca zastosował art. 52 k.p., ciekawiłoby mnie, jaka była przyczyna i czy bohaterka wywiadu odwołała się od dyscyplinarki.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }